niedziela, 30 stycznia 2011

Cukierkowe misy

Nie mogłam się oprzeć. Dziś słońce cały dzień świeciło i misy z Ikei dawały piękne blaski na ścianie i półce. Ucieszyłam się, że mogłam dokupić niebieską - w końcu była dostawa :)




środa, 26 stycznia 2011

Pasy w słońcu

Szacowny prezent. Było dziś słońce oj było - nie pozostało mi nic innego niż prężyć się na słońcu i walczyć z kotką o lepszy kawałek parapetu. Wygrała, niestety.


Lepkie od snów

Lepkie od snów obrazki. Jakże doceniam to, że jest z kim, jest gdzie...


niedziela, 23 stycznia 2011

Poznań dzienny, Poznań nocny

Obrazki z Poznania. Pogoda średnio dopisała, ale... od czego są knajpki? Dzienne zwiedzanie i wieczorne włóczenie się po knajpach. Dzięki Olga!



sobota, 15 stycznia 2011

Trochę pianki i materiału...

Prezentuję coś, co absorbowało mnie przez ostatnie dwa dni. A co to? Odpowiedź razem z ostatnim zdjęciem. Miałam dość jednakowych, czarnych i gładkich standardowych "owych". Teraz dzięki pracy własnych rąk mam coś wyjątkowego (może niedorobionego), ale własnego.
oto jest zbiór pianki do środka, materiałów różnych na zewnątrz i mojej pracy. Tadam!







sobota, 8 stycznia 2011

Wiosna tuż, tuż?

Tęsknię za wiosną... moją ulubioną pora roku, gdy nie jest za zimno ani za ciepło, wszytsko jest takie zielone jak liście hiacytnów na zdjęciach. Gdy jest jasno przez większość doby, ahhh.. gdy jest inaczej niż teraz. Zimy nie lubię i już.

Czekam na tę wiosnę, czekam i się doczekam - mam nadzieję, że zima za długo u nas nie zagości. Na ten okres wyczekiwania podlewam dzielnie swoje kwiaty i patrzę, jak oszukane ciepłem z kaloryfera drwią sobie z mrozu za oknem. Drwiny to w sumie ich jedyne zadanie - jak też mogę zaśmiać się i z kubkiem gorącego kakao z nosem przyklejonym do okna... zakwitać.

Miłego dnia! Zielono mi.



piątek, 7 stycznia 2011

Zaczęłam piec...

Ciii... tajemnicę zdradzam - zaczęłam piec ciasta. Ja, która powtarzam wszystkim, że piec mogę boczek lub mięso ;)

Zaczęłam najprościej - murzynkiem według przepisu mojej mamy - na wierzch polewa, do środka konfitury wiśniowe mniaaam.

Ciasto - jak tylko się rozniosło, że ja coś upiekłam - zostało pochłonięte przez teściów, rodziców, Agę no i nas... okruszki tylko zostały po 12 godzinach.

Dziś upiekłam ciasto ucierane z brzoskwiniami - wyciągnęłam z pieca pół godziny temu, a już nie ma połowy ;) Co za radość - zapraszam na kawałek, pewnie jutro i tak trzeba będzie upiec coś innego na niedzielę, bo... nie wierzę, że ukryję je skutecznie przed małżonkiem "słodką dziurką".

Wszystkiego słodkiego!

czwartek, 6 stycznia 2011

Moim zdaniem...

Powrót do Krakowa i kompletny brak obowiązków, umówionych spotkań, miejsc, w których muszę być. Włóczyłam się cały dzień - od świtu do nocy - odwiedzając moje ulubione miejsca. Była Rajska, Rynek, Stolarska i Poselska, Wiślna, nawet Wawel - a co! W końcu mogłam pochodzić po grodzie Kraka jak turystka. Potem Kazimierz, potem jeszcze wiele, wiele innych kątów.

Z ciekawych rzeczy - było częściowe zaćmienie słońca i... niewiele osób było na Rynku, ale ci, którzy już byli, patrzeli z otwartymi buziami i robili zdjęcia - ja też.

Oto mój zakurzony i szary, zupełnie nieturystyczny Kraków.




I jeszcze Kraków w całej swej prostocie, biało-czarny


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...