(Krótko, bo ledwo na oczy patrzę. Nadgonię, obiecuję. Miłej lektury.)
Zsiedliśmy na ląd w Norwegii. Nie padało. Był środek nocy - planowo powinniśmy w Kristiansand być o 1 30 w nocy, ale z powodu opóźnienia byliśmy tak po 3 w nocy. Dodając czas, spędzony na wyjeżdżaniu z promu, a później z portu - zrobiła się godzina 4. Na promie spaliśmy, ale nadal zmęczenie dawało znać o sobie, więc trzeba było gdzieś szybko się rozbić i zregenerować siły. Plan był taki, że zaraz z rana, tfu tfu południa, jak wstaniemy, będziemy zwiedzać miasto. Wyjechaliśmy poza jego granice, aby znaleźć miejsce dość odludne, ale nie dzicz, żeby rozbić namiot. Jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy... i cały czas nie dało się zjechać z trasy, bo domy stały przy samej drodze lub nie było drogi prowadzącej na pola.
W pewnym momencie Daniel skręcił, jest droga. Nagle nasza droga doszła do wiaduktu (byliśmy na nim) i okazało się, że to... chodnik! Tylko nie było znaków zakazu wjazdu. Jeszcze tego nam brakowało - mandatu na start. Szybko (choć chwilę trzeba było jechać pod prąd), ale nerwowo Daniel zjechał na drogę. Oboje byliśmy już padnięci. Następna droga w bok, jakieś 20 kilometrów od miasta i jazda przez tę miejscowość, żadnych polnych dróg, żadnych polan, nic. Jechaliśmy wioską, wzdłuż głównej trasy jakieś 7 kilometrów i musieliśmy wracać, bo się skończyła. Nerwy już dawały o sobie znać - nie było miło, każde z nas chciało już zamknąć oczy i odpocząć,a tu nie ma gdzie się rozbić. Przy parkingach nie można, szukaliśmy więc czegoś innego. Nagle parking, a po drugiej stronie leśna droga, prowadząca pewnie do prywtnej posesji. Mimo to wjeżdżamy. jest nieźle - blisko parkingu i drogi - zwierzęta nie będą podchodzić zbyt blisko, jakby coś się działo, wystarczy krzyknąć i ludzie śpiący w samochodach (bo wolno) na parkingu, pomogą. W ciszy rozbiliśmy namiot, nie pamiętam ile zajęło mi zaśnięcie - sekundę czy dwie?
a czemu tak krótko?
OdpowiedzUsuńślinka mi cieknie na więcej, uzbrojona w cierpliwość czekam na więcej
pozdrawiam
Krótko, ponieważ mam kupę roboty i nie ma kiedy pisać :(
OdpowiedzUsuńNo to mieliście przygody..:)
OdpowiedzUsuńNo, jedziemy, jedziemy, nie obijamy się, bo ja po 2 dniach nieobecności napaliłam się na NieWiadoMoCo, a tu dojechali i śpiOM. To niech już wstanOM i przygód ciąg dalszy nastąpi:)))Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń