W sumie to myślałam, że już pojawił się w całej okazałości, a tu zdziwienie - rzeczywiście nic nie było. Nadrabiam więc zaległości i prezentuję kredens. Ubiegając pytania: nie będzie niczym malowany, bejcowany, bielony, lakierowany - ma się ładnie starzeć - całe drewno w domu (oprócz parkietu) jest surowe :)
Miłego dnia!
Gdyby nie ta rzeźbiona listwa dołem, już bym wiedziała, że masz stary ślUnski byfyj...A tak to jakąś galicjO ten kredens trąci, ale jest niezwykle urokliwym mebelkiem!!:)))
OdpowiedzUsuńKorale fajowskie, ależ masz ich dużo!!!:))
Ojjj... to jest śląski byfyj, stał u prababki więc raczej rodowód znany :) A co do korali - to widać tylko część - reszta w kuferku :P
OdpowiedzUsuńNie widziałam kredensu śląskiego z ozdobną, rzeźbioną listwą, widać prababcia Acanki trafiła na stolarza artystę, przez co dzisiaj mogę oko nacieszyć!!:D:D Fajowski kredens, wypasiony i bardzo 'bogaty' przez to surowe drzewo.
OdpowiedzUsuńnajs :)
OdpowiedzUsuńcuuudo!
OdpowiedzUsuńpamiętam, że w rodzinnym domu mojej mamy (na tzw. Galicowie;) ) taki był.
tylko, że bardzo zaniedbany, pomalowany na niebiesko. ostatecznie pocięty na kawałki. a szkoda.
Ten był malowany wielokrotnie, ale zawsze na biało - w którymś poście z lipca 2010 lub sierpnia widać jak wyglądał wcześniej. Ładnie wygląda, ale również... jest pojemny :)
OdpowiedzUsuńAleż niespodzianka:)!Rewelacja, po prostu rewelacja.Już teraz będzie mi się śnił po nocach-szczęściarze [wiem,ze mozna kupic na all..ale to nie to samo jak po dziadkach:(].
OdpowiedzUsuńBuziaki i wielkie dzieki!
Taki mebel to marzenie:) cudny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
super super a jak świetnie wygląda koło niego na małą szafeczka na tabletki
OdpowiedzUsuńMilnowa skąd ta apteczka? tak pomyślałam, fajnie by wyglądała w naszym nowym biurze?
OdpowiedzUsuńO apteczce można poczytać tu :) http://ja-nowa-milnova.blogspot.com/2010/11/ha-apteczka-zrobiona-z.html
OdpowiedzUsuńno właśnie tak wczoraj pracowałam ze wspólniczką, skończyłyśmy około 2:30 robić zestawienie jakiś podłoży z suplementami:-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam o apteczce, zrzynam pomysł jak nic
:) pochwal się jak skończysz
OdpowiedzUsuńPikny, pikny Wac Pani.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że nie będziesz go przerabiać. Popieram ten krok :)
OdpowiedzUsuńbardzo "dobre " wnętrze,że się tak wyrażę :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tu trafiłam szukając sposobu na odnowienie takiego mebelka:-) Domyślam się, że kredensik wcześniej był w kolorze i tutaj rodzi się moje pytanie..... Czy mebel został pozbawiony kolorku przez fachowca, czy podołałaś sama? I w jaki sposób? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKredens byłw cześnie w WIEEEEELU kolorach ;) Chyba z 15 warstw starej farby olejnej + najobrzydliwsza farba podkładowa. Farbę ściągaliśmy sami - z opalarką praca było dość łatwa i przyjemna, najgorszym etapem było ściągnięcie starej farby podkładowej, ktora po potraktowaniu gorącym powietrzem, zamiast ładnie się marszczyć i schodzić pod naciskiem szpachelki, to gotowała się (dosłownie) i przylegała jeszcze mocniej do mebla. Wtedy użyliśmy szczoty metalowej (na wiertarce) i dzięki Bogu, nie zniszczyliśmy mebla, ale jeśli nie będzie takie farby ohydnej to powinna wystarczyć szlifierka oscylacyjna (najpierw grubsze ziarna papieru ściernego, a potem coraz mniejsze, aby efekt był dobry). Myślę, że każda osoba, która ma zdolności manualne poradzi sobie - ale WAŻNE trzeba opalać na zewnątrz lub dobrze wietrzonym garażu lub piwnicy, absolutnie nie w domu, bo zapach jest nie do wytrzymania (PS maska i okulary ochronne konieczne). W razie pytań - pisz śmiało :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńcuuudny! w głowie mam 150 pytań do... Bo mam taki sam ( b. podobny) w domu i przymierzam się do jego odrestaurowania już rok. Oczywiście 10 warstw farby to normalka. Mnie bardziej martwi to, że nie całkiem jest chyba drewniany - miejscami są płyty więc chyba jednak będzie musiał zostać pomalowany... Choć nie ukrywam, że najbardziej podoba mi sie w takiej wersji jak Twoja.
OdpowiedzUsuńCo po opalaniu, oszlifowaniu etc.? Jest pomalowany czymkolwiek?
Mój też nie jest cały z drewna ;) przody drzwiczek są z płyty pilśniowej, ale po oszlifowaniu wyglądają ok (jak na zdjęciach). Najpierw opalanie - duuużo czasu mi to zajęło, polecam na zewnątrz (latem) lub w jakimś garażu, bo śmierdzi strasznie. Potem szlifowanie - bardzo gruboziarnistym papierem ściernym, potem coraz to drobniejszymi (w sumie szlifowanie to jakieś trzy, cztery etapy). W niektórych miejscach farba była tak mocno przytwierdzona, że musiałam użyć (o zgrozo!) metalowej szczotki (nakładki do wiertarki). Finał - drobny papier (duuużo papieru) + zero malowania czymkolwiek ;) Stoi u nas ponad półtora roku i nic się z nim nie stało (nie ściemniał).
OdpowiedzUsuń