Dziś rano wybraliśmy się na pewne nietypowe spotkanie. Otóż o godz. 10 przy temperaturze - 15 st. C (odczuwalna przy wietrze ok. - 20) kilka osób postanowiło... wziąć kąpiel w jeziorze. Nasz przyjaciel jest "morsem" i musiałam na własne oczy zobaczyć, jak wchodzi do lodowatej wody. Wystarczy powiedzieć, że po wykuciu przerębla grubość lodu wynosiła ponad 60 centymetrów! Stałam na pomoście z aparatem i miałam wrażenie, że uczestniczę w jakimś abstrakcyjnym, bajkowym wydarzeniu. Po kąpieli pobiegali chwilę, przebrali się w ciepłe ubrania, wypili gorącą herbatę i jakby nigdy nic wrócili do domów. Ah te morsy!
Niesamowite! Podziwiam takie osoby :)
OdpowiedzUsuńja za żadne skarby bym do takiej wody nie wlazła ;)
Ja nawet o tym kiedyś myślałam, ale po tym, co dziś zobaczyłam, zostaję jedynie fanem :)
UsuńBrrrrr... :)
OdpowiedzUsuńOj, nieźle...aż mi się zimno zrobiło:(
OdpowiedzUsuńbuziaki!
w życiu bym do takiej wody nie weszła :)
OdpowiedzUsuńzawsze podziwiam :) nie potrafię sobie wyobrazić, że w taki mróz zdejmuję którąkolwiek część ubrania
OdpowiedzUsuńłoooooo! Ja jak słyszę, że na cellulit najlepsze są naprzemienne strumienie wody ciepły-zimny to nie jestem w stanie stojąc pod prysznicem przekręcić kurka na zimny to taka kąpiel to już dla mnie zupełna abstrakcja :p
OdpowiedzUsuńSzaleńcy... ale jak najbardziej pozytywnie zakręceni:) podziwiam:)))
OdpowiedzUsuńa ile oni w tej wodzie?
OdpowiedzUsuńZależy kto ma jakie doświadczenie, najmłodszej kazali wyjść po 30 sekundach, reszta siedziała ponad minutę, dwie, a rekordzista chyba z pięć minut! Niektórzy po minutowej sesji, wychodzili, a potem wchodzili na nowo :D
Usuń