Czasami wpadam na "milnovą" jak do starego domu - zobaczyć czy wszystko w porządku, czy okna nie są wybite, posprzątać co nieco i odejść do codziennego życia. Tak - milnova w zeszłym roku zeszła na drugi plan. Tak - moje (nasze) życie się zmieniło. I tak - ten blog miał w swojej postaci sens wcześniej. Obecnie udzielam się w blogosferze w nieco innej tematyce. Być może kogoś to zaciekawi. Klik.
Nie zmienia to jednak faktu, że milnova to wszystko, co było (i nadal często jest) najważniejsze - spokój, harmonia, piękno, prostota, podróże, ludzie, emocje... I nie ukrywam, że coraz częściej brakuje mi tego miejsca dla mnie, tylko dla mnie.
Ostatnio dostałam pozytywnego kopa od pewnej Magdy (dzięki!). Pisała, że tęskni za milnovą... I uzmysłowiłam sobie, że ja także. Nawet bardzo. Nie będę po raz kolejny składać obietnic poprawy. Po prostu - postaram się ożywić moją starą przyjaciółkę. Czy się uda? Nie dowiem się, jeśli choć nie spróbuję.
Ponieważ za oknem wiosna - początek wszystkiego - pozwalam sobie zacząć reaktywację od wiosennego powiewu nowości. Pięknie, prawda?
Tak przypuszczałam, że właśnie jakieś Maleństwo Cię ukradło:)
OdpowiedzUsuńPięknie!:)
OdpowiedzUsuńjeej :) padłam z wrażenia, po odkryciu nowych postów. od dawna zaglądam tu machinalnie, nie licząc nawet na jakąś aktualizację :) nie ukrywam, że aktywnie prowadzona przez ciebie działalność w innej tematyce też jest pasjonująca, ale trzymam kciuki za milnovą również :)
OdpowiedzUsuńŚwietne widoki - super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń