Kołysz mnie Martyny Jakubowicz - nieustannie uspokaja i... wzrusza.
Dziś wzruszyła mnie czyjaś bezinteresowność i dobre słowo, czyjś dotyk dłoni, widok mojego kota i słońce za oknem, dwoje staruszków po pięćdziesięciu latach spoglądających na siebie nadal z czułością i ta piosenka.
Piękne uczucie, na poły radosne, na poły smutne, czasami aż boli, a im bardziej boli, tym lepiej... Szukałam i znalazłam.
Nie umiem odnieść się do tekstu, to jak wiersz, przesłanie zaszyfrowane a ja niestety zawsze na tym polu miałam tyły... I choć to pięknie napisane mnie zdjęcia buraska skusiły, piękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Novus, co to za szyfry???
OdpowiedzUsuńCo ci koteczku?
Nic mi... wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńBurasek, tak, tak :) śliczna jest
Kotecek piękny i taki nieprzewidywalny jak cała Jakubowicz:))) Muzyka łączy pokolenia;)) Też lubię posłuchać Martyny...
OdpowiedzUsuńale ładnie napisałaś...
OdpowiedzUsuńnooo troche przesadziłam z ta wielkoscia tego domu hihih
OdpowiedzUsuńteraz to nie ma wyboru-trzeba ta landare wyremontować
buziolki w noch