czwartek, 29 lipca 2010
Elementy z placu boju
Nie mam nowych wieści o remoncie (tzn. dzieje się, dzieje, ale to taka "robota, co jej nie widać" jak mówi Daniel). Mamy nowe rury, kable pociągnięte w różne dziwne miejsca ;) i ogólny bałagan, za który zaraz mamy się zamiar zabrać. Jutro zostaje nam łatanie dziur (raczej Danielowi), tynkowanie. Na mnie nadal czeka ostatnie krzesło. Dziś zdarłam z niego połowę lakieru, jutro reszta + bejcowanie. Żeby nie było tylko samych słów, dołączam zdjęcia z "placu boju". Same zbliżenia, bo wszędzie panuje totalny bałagan.
niedziela, 25 lipca 2010
Po robocie przy... niedzieli
Ostatnie dni były niezwykle emocjonujące. W piątek wieczorem przyjechali do nas Ania i Łukasz. Praca nabrała zawrotnego tempa. Dzięki ich pomocy mamy już dziurę w ścianie :) Dziura ma pełnić funkcję drzwi z kuchni do łazienki. W całości jest to praca Daniela i Łukasza. Po wykonaniu dziury w scianie ;) wykuli w tynkach miejsce na rury (w kuchni i łazience).
Udało się tez w końcu zamknąć mieszkanko i ściana jest już wygłuszona, czeka tylko na płyty gipsowe i kolor :)
Udało się tez w końcu zamknąć mieszkanko i ściana jest już wygłuszona, czeka tylko na płyty gipsowe i kolor :)
Ania cały dzień pastwiła się nad krzesłami ;) Krzesła są trzy, Ania fachowym okiem (wnuczka stolarza :P) oceniła, że wykonane są z drewna bukowego. W czwartek zakupiłam odpowiedni materiał na siedziska i bejcę do drewna. Wyniki pracy Ani widoczne są tutaj (przed - trzy sztuki i po - jedna):
Całą sobotę spędziłyśmy przed warsztatem, ja drapałam drugą część kredensu do kuchni, Ania krzesło. Krzesło widoczne jest wyżej, na kredens trzeba będzie jeszcze poczekać. Do tej pory udało mi się ściągnąć 4 warstwy białej farby olejnej, ale niestety jakiś stary, "uparty" podkład koloru kawy z mlekiem nie chce odejść, a pod wpływem ciepła zaczyna siew gotować :P Musze pomyśleć, czym usunąć podkład, aby kredens wyszlifować, zabejcować, zalakierować i dopiero pokazać światu :) Tak wiec troszkę to jeszcze potrwa.
Oto my przy pracy :
środa, 21 lipca 2010
I ruszyli...
Już trzy dni temu rozpoczęliśmy remont, ale dopiero dziś znalazłam chwilę, żeby zamieścić zdjęcia. Widać na nich tylko naszą przyszłą jadalnię, ale niech te zdjęcia obrazują to, co dzieje się w tej chwili w naszym domu ;) Dziś zaczęłam drapać kredens, jego nadstawka już prawie w całości straciła czterdziestoletnią farbę, reszta czeka mnie jutro. Muszę przyznać, że kiedyś te farby robili chyba jeszcze gorsze niż dziś, trochę się nawdychałam i mam dość. Daniel właśnie dzielnie kończy stawiać widoczną na obu zdjęciach ścianę. Jednocześnie nasza kuchnia, która wyglądała tak:
teraz wygląda mniej więcej tak:
wtorek, 20 lipca 2010
sobota, 10 lipca 2010
Na dobry początek...
Nigdy do tej pory nie miałam oporów przed zapoznawaniem się z ludźmi. To ja pierwsza podchodziłam, wyciągałam rękę i mówiłam: cześć, mam na imię Gosia, a ty?
Teraz jestem troszkę skrępowana. Piszę słowa powitania, ale nie wiem kogo witam, czy w ogóle kogoś? Mam nadzieję, że ten blog pozwoli mi archiwizować przeżycia. Zawsze mam dużo przemyśleń, ale nigdy nie udało mi się ich zapisywać... dla siebie ku przestrodze lub żeby pamiętać.
Tak więc na start zdjęcie, które nazywam "Nocne Polaków rozmowy". Kto raz zapatrzył się płomień świecy, słuchając dyskusji o wszystkim i niczym, ten wie o czym mówię.
Teraz jestem troszkę skrępowana. Piszę słowa powitania, ale nie wiem kogo witam, czy w ogóle kogoś? Mam nadzieję, że ten blog pozwoli mi archiwizować przeżycia. Zawsze mam dużo przemyśleń, ale nigdy nie udało mi się ich zapisywać... dla siebie ku przestrodze lub żeby pamiętać.
Tak więc na start zdjęcie, które nazywam "Nocne Polaków rozmowy". Kto raz zapatrzył się płomień świecy, słuchając dyskusji o wszystkim i niczym, ten wie o czym mówię.
Subskrybuj:
Posty (Atom)